Na wszelki wypadek

Noc cicha już, choć nie święta. Rolety spuszczone, ale i bez nich ciemnawo. Stan skupienia na krzątaniu doglądającym. Nagle spod najmniejszej kołdry…
– Mamuś, mamo!
– Tak, kochanie?
– Musiałem się obudzić, żeby tak na wszelki wypadek powiedzieć ci, że cię kocham mocno.

Taka moja małostópkowa codzienność.
Taki jeden z wielu wzrusz.